sobota, 31 października 2020

STEFAN CHWALISZ. HANEMANN.

 Już z pierwszych stron książki dowiadujemy się, że całe dotychczasowe życie Hanemanna diametralnie się zmieniło po odkryciu prześcieradła ze zwłok w prosektorium AKADEMII. To była LUIZA BERGER - miłość jego życia, a on znakomity patolog potrafiący z  "mowy ciała" odczytywać ludzkie emocje nie dopatrzył się innego niż zwykle, niepokojącego zachowania Luizy. Dlaczego odmawiała akurat teraz wyjazdu z nim ? dlaczego zwlekała z zawarciem małżeństwa ?  dlaczego popłynęła tym spacerowym stateczkiem STERN 15-ego sierpnia ? i w tajemniczy sposb utonęła gdy uległ zatonięciu  przy samym molo w Glettkau  (Jelitkowie) ?. Takie pytania będzie zadawał sobie całe życie.Tymczsem nadszedł mroźny miesiąc styczeń 1945r. i tłumy mieszkańców Gdańska, z małymi dziećmi, wózkami ze skromnym najpotrzebniejszym dobytkiem, tobołami, walizami, wędrują bardzo wczesnym rankiem na nadbrzerze oczekując na holowniuki mające ich dostarczyć na okręty w celu ewakuacji. Między tymi ludźmi jest też rodzina z ul. Lessingstrasse 17 ( obecnie Grottgera 17) i Hanemann. Małżeństwo z dwiema córeczkami którzy zgodnie z zaleceniamiu wladz pozostawili swoje domostwa w idealnym stanie, z niezamkniętymi drzwiami, żeby ewentualny wróg ze wschodu nie musiał niszczyć ale też gdyby wrócili mogli zastać mieszkanie w idealnym porządku.Na nadbrzeżu dzieją się dantejskie sceny, ostrzeliwani giną, dobytek rozrzucony i zmieszny z błotem, krwią i gruzami, ale ta rodzina dostaje się na holowniuk tylko że Hanemann pozostaje i wraca do domu.\Mijają dni i z Warszawy do tego ślicznego domku z wieżyczką docierają uchodźcy - byli powstańcy. Ona spodziewająca się dziecka, On zapobiegliwy opiekun i gospodarny mąż. Nie przeszkadza im lokator - Niemiec, który doskonale zna język polski i nie sprawia zadnego kłopotu.tyle że jest tajemniczy i nie zbyt towarzyski. Do rodziny po latach - poza Piotrusiem kilkuletnim już synkiem, dołącZa Hanka, pomoc domowa, o nieznanej przeszłości i rówieśnik Piotrusia - Adaś. Adaś znalezieny na ulicy, niemowa, ale doskonale umiejący nasladować i parodiować wszystkich wokół. Zainteresowany nim Hanemman zaczyna go uczyć ( a przy tym i Hankę) języka migowego. Na ulicy Grottgera nie może być jednak sielanlowa atmosfera - służby bezpieczęstwa zaczynają się interesować Hanemannem, Hanką i Adasiem. Przychodzący na pogawędki intelektualne Pan J. ostrzega o niebezpieczeństwie, ale też opowiada o strasznej śmierci uciekinierów w pożarze i utonięciach po storpedowaniu okrętu On sam dostał się do szalupy ratunkowej będąc wtedy na pokładzie, ale tysiące ludzi zginęło.

Książka doskonała, przemawiająca do czytelnika, opisy widoków z okna na ul. Grottgera, szpaleru tui, wyniosłej brzozy kwitnących tulipanów i ukwieconych trawników nie mówiąc już o ludziach tam mieszkających.

.Katedra oliwska, zbocza z bukowym lasem, cała okolica z ulicami bardzo mi znanymi, bo jako młoda dziewczyna mieszkałam na ul. Partyzantów, a plaże w Jelitkowie czy w, Sopocie były też często przeze mnie odwiedzane - ale to tylko tak na marginesie.

Autor doskonale znał realia panujące w tym okresie w Gdańsku i dlatego ta powieść daje czytelnikowi sporą dawkę wiedzy o tym co się tam działo w 1945r. i później.


sobota, 24 października 2020

WIESŁAW MYŚLIWSKI. TRAKTAT 0 ŁUSKANIU FASOLI.

 Tak jak i w innych powieściach tego autora monolog jest najważniejszy i daje czytelnikowi doskonały obraz bohatera.  Początkowo TRAKTAT jest trochę nudnawy, ale po każdej przeczytanej stronie zaczęłam poznawać osobowaść, charakter i całe życie tego ciekawego człowieka. A życie go nie rozpieszczało. Jako dziecko przeżył ( zupełnie przypadkowo) zagładę całej wsi w której mieszkał, cudem uniknął śmierci z rąk niemieckiego żołnierza, tak jak i cudem przetrwał wśród partyzantów, a wycieńczony fizycznie i psychicznie  "wydobrzał" dzięki oddaniu go pod opiekę leśniczynie. Kolejne jego losy to walka o przetrwanie, aż do pobytu przymusowego w szkole o wojskowym rygorze, zdobycie zawodu i pracy na budowach oraz kulisy życia w tzw. hotelach robotniczych. Na swojej drodze spotyka jednak ludzi dzięki którym zaczął marzyć o grze na saksofonie, a miał niewątpliwie duży talent i doskonały słuch. Zaczyna jako jedyny saksofonista grać w orkiestrze zakładowej, a lekcji mu udziela magazynier z budowy dawny prawdopodobnie wirtuoz, teraz fizyczny wrak człowieka. Po latach zaczyna z orkiestrą wyjeżdżać za granicę i tam zostaje na wiele lat.

Gdy po latach za namową przypadkowo poznanego P.Roberta wraca na teren byłej swojej wsi, nie ma już rzeki, jest zalew z domkami letniskowymi i tylko groby w lesie pamiętają tamte dawne czasy. I wtedy kiedy do jego wybudowanego przez siebie domku przychodzi niecodzienny, tajemniczy gość z pytaniem czy sprzeda mu fasolę, ( której trochę ma ale trzeba ją wyłuskać)  zasiadają obydwaj do łuskania. i w zasadzie od tego momentu rozpoczyna obcemu opowiadać całą historię swego życie. Dom rodzinny, zapobiegliwa Matka, Ojciec, Babka ( zielarka, tłumacząca wszystkim ich sny)  Dziadek zachwycony jej mądrością i dwie siostry i stryj. Wszystko zniknęło w jednym dniu - w Dniu Zagłady. A teraz jest już starym schorowanym człowiekiem, opiekuje się domkami letniskowymi, utrzymuje nienaganny porządek wokół nich, naprawia, remontuje i ku pamięci potomnych odnawia tabliczki nagrobne byłych mieszkańców nieistniejącej wsi. Było sporo zawirowań w jego dotychczsowym życiu, i małżeństwo i miłość i choroba, a teraz poza dwoma wiernymi psami nie ma nikogo. Tylko refleksyjne myśli dręczą go od zawsze : czy takie koleje losu są przypadkowe ? czy też wszystko co się dzieje i działo dotyczczas jest przeznaczeniem ? Dlaczego na jego drodze życia stanęło tak wiele osób często tajemniczych ale w jakiś sposób  wpływających na jego życie, a przede wszystkim KIM jest nieznajomy z którym prowadzi powyższy monolog.? Tego nie wie ani On ani czytelnik.

Bardzo dobra proza, dająca dużo do myślenia, trochę tajemnicza, refleksyjna,  realistyczna w opisach ludzi i piękna przyrody, a przede wszystkim piękna lasu, który był, jest i będzie. 

sobota, 17 października 2020

JACEK PAŁKIEWICZ. SYBERIA. Wyprawa na biegun zimna.

 Autor znany w wielu krajach z książek o wyjątkowo niebezpiecznych podróżach, odkryciach z towarzyszącymi mu ludźmi chcącymi przeżyć coś wyjątkowego w swoim życiu czyli "SURVIVAL".Tym razem uraczył czytelników SYBERIĄ. Długo czekał na zgodę władz ZSRR i dopiero w erze GARBACZOWA uzyskał zgodę na tę niezwykłą wyprawę w głąb Syberii, tej dalekowschodniej nieprzyjaznej ludziom krainie śniegu, lodu i mrozu, aż do Jakucji. Do takiej wyprawy trzeba było wyjątkowo dobrze się przygotować, dobrać ludzi o twardych charakterach, którzy bezwzlędnie muszą poddać się dyscyplinie i wręcz rozkazom prowadzącego wyprawę. Czas tej wyprawy to zima, w czasie której na tym bezkresnym obszarze temperatura wahała się pomiędzy 40 st.C a 50 st. C a wyziębienie organizmu prowadziło do hipotermii, odmrożeń i do tego mogło spowodować całkowitą utratę sił i depresję. Jeżeli gdzie okiem sięgnąć widzi się tylko biel śniegu i błękit nieba, a trzeba ciągle posuwać się naprzód w saniach ciągniętych przez nie zawsze oswojone renifery i każdy błąd w powożenie takim zaprzęgiem może się okazać tragiczny w skutkach  - to  odpornośc trzeba mieć wyjątkową. A tajga, rzeki zamarźnięte ale z niespodziankami takimi jak naledź - przedziwne zjawisko przyrodnicze czy też fizyczne, które nie sposób przewidzieć i dziesiątki innych przygód to codzienność, Małe osady ludzkie i wędrowne obozowiska hodowćów reniferów napotkane po drodze  to wyjątkowo miłe i serdeczne przerywniki, a spotkania  z ludźmi dla których życie w takich ekstrymalnych warunkach to rzeczywistość. są zawsze bardzo ciekawe. Wszedzie napotykają ślady żyjących tu przed laty Polaków,  odkrywców i uczonych, którzy dobrze przysłużyli się Syberii, a tubylcy wiedzą o nich więcej niż my w kraju (np. S.F. Kowalik, Benedykt Polak, Aleksander Czekanowski czy Czerski ) O ilu jeszcze ciekawych rzeczach się dowiedzieli, ile widzieli resztek np. baz lotniczych z okresu II Wojny, pozostałości po gułagach, a ilu potrawami byli częstowani nie sposób opisać. Dotarli aż do bieguna zimna OJMIAKONU chociaż mieszkańcy WIERCHOJAŃSKA  też pretendują do nazwy swojej miejscowości biegunem zimna ( np. w 1885 r. na tutejszej stacji meteorologicznej polski zesłaniec S.F Kowalik zanotował  - 67,8 st. C  to  robi wrażenie !!)

Książka bardzo ciekawa, wielowątkowa, o męskiej przyjaźni, rosyjskich przyjacielach biorących udział w wyprawie i ich doskonałej orientacji w tak trudnym terenie, a także bardzo przemawiająca do czytelnika barwna fotografia, której jest wyjątkowo dużo. 

Polecam serdecznie - to zawsze aktualna i bardzo dobra lektura!.





MARC LEVY. PRZEZNACZENIE.

 W skromnym mieszkanku, ale z przeszklonym sufitem, w Londynie mieszka ALICE , utalentowana trzydziestokilku letnia samotna ale posiadająca  niezwykły dar czucia zapachów i odpowiedniego ich komponowania w perfumach. Co tydzień spotyka sie z czwórką swoich przyjaciół przy muzyce i winie co doprowadza jej sąsiada do niezwykłej irytacji i nie tylko dlatego że zachowanie ich jest głośne, ale zazdrości do tego jej przeszklonego sufitu. Sam jest malarzem, a światło jest mu bardzo potrzebne bo jest artystą  b. specyficznym malującym skrzyżowania ulic. Jest rok 1950 i życie w Londynie jest bardziej niż skromne i  jeszcze ciągle wszyscy odczuwają niedostetek, który jest skutkiem niedawnej wojny.W przeddzień Boiżego Narodzenia cała grupka przyjaciół postanawia rozerwać się w wesołym miasteczku w Brighton i po wysłuchaniu ( chociaż sceptycznie)  napotkanej wróżki życie Alice diametralnie się zmienia. Dowiaduje się, że powinna wyjechać do Turcji, do Instambułu, gdzie kolejnych sześć osób przez nią poznanych odkryją przed nią przeszłość, a jej  dotychczasowe życie całkowicie się odmieni, a także zwiąże się z człowiekiem którego zna i który właśnie zniknął w tłumie za jej plecami.Splot okoliczności i nagłe zbogacenie się sąsiada pozwale jej wyjechać do Turcji, ON szczęśliwy poznaje nowe skrzyżowania, ONA dzięki wyjątkowemu przewodnikowi po mieście poznaje wyjątkowych ludzi, i kolejno odkrywa niezwyłe koleje życia swoich angielskich rodziców i nie tylko, a akcja  powieści staje się wręcz sensacyjna. 

Ciekawa, dobra powieść sięgająca w swej treści, aż do historii sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy to doszło w Stambule do potwornego pogromu Ormian przez Turków.

czwartek, 8 października 2020

JANUSZ GŁOWACKI. "JAK BYĆ KOCHANYM".

 To dla odmiany, zbiór felietonów, bez chronologicznego ułożenia, ale doskonale z przymróżeniem oka opisujących rzeczywistość często  nawiązującej do sztuk Szekspira, historii starożytnego Rzymu czy np. powstania Spartakusa i nie tylko. Świetnie się czyta szczegółnie tym, których młodość i młodzieńcze lata porzypadały nas okres PRL-u i nie obce im były absurdy dnia codziennego. Z takimi absurdami autor doskonale się rozprawia w poszczególnych felietonach, tym bardziej ciekawie, że z pozoru opisując je z całą powagą. Doskonały jest opis np. Konkursu Fryzjerów z DEMOLUDÓW czy też przygoda na plaży nudystów, a także przytoczone w tekście rymowanki polityczne na ścianach publicznych toalet, albo niepowtarzalna przygoda w czasie zwiedzania z delegacją Moskwy w felietonie "MATECZKA ROSJA I KAPELUSZ". 

Ciekawe jak sobie radził w tym czasie autor z wszechobecną cenzurą?

Warto przeczytać i pokiwać głową nad ironią wydarzeń i społecznych i politycznych, które były od zawsze, które są i które będą, a na które w zasadzie absolutnie nie mamy wpływu.

JANUSZ GŁOWACKI. "SONIA KTÓRA ZA DUŻO CHCIAŁA''.

 Kolejny zbiór opowiadań obejmuje kilka znanych czytelnikom z adaptacji filmowych. Ludzie znani i nieznani, ich marzenia, niespełnione ambitne zamierzenia, frustracje i często zmarnowane banalne życie.Sporo w nich pesymizmu, ironii, opisu własnych doświadczeń, samooskarżeń i topienie przejściowych niepowodzeń,ale też i sukcesów w alkoholu.

Kolejno PRL. Paryż. Londyn i USA to droga życia, trudna, żmudna, pełna wzlotów,ale też i zwątpienia w sens obserwowanej wokół walki o przetrwanie ludzi zagubionych i nieszczęśliwych. Ciekawa jest konstrukcja opisów poszczególnych akcji powieści, a w nich postaci kobiet i ich fizyczności.

. Sporo też jest w niej wątków osobistych opartych na wspomnieniach, a w nich ojciec, koledzy, przyjaciele i liczni przypadkowo poznani ludzie, którzy uczestniczyli w życiu autora. A ja czytając zastanawiam się jak to możliwe żeby być, żyć, oddychać, dojść do dobrobytu i luksusu, a nastepnie stać się nikim i dojść do samego dna nędzy - tak jak tytułowa SONIA.

JANUSZ GŁOWACKI. - Z GŁOWY.

Trochę z przymrużeniem oka, trochę z ironią i humorystycznie, autor przybliża czytelnikom w każdym z opowiadań siebie, swoją młodość i dojrzałość, oraz sytuacje w których uczestniczył, a ilość ciekawych ludzi z którymi znał się dobrze, albo z nimi współpracował, albo balował, ich osobowości i życiorysy starczyły by na niejeden scenariusz filmowy.

Był felietonistą, redaktorem, pisarzem, ale też trochę bokserem, trochę pływakiem i tancerzem, a z braku gotówki tak potrzebnej młodym ludziom, parał się drobnym przemytem pomiędzy bratnimi krajami, a ponieważ był wyjątkowym przystojniakiem i pleyboyem pędził dosyć beztroskie życie nie gardzącym alkoholem ani nie unikającym kobiet.

Środowisko ludzi filmu, teatru i publiczność tak w Polsce, Londynie, Nowym Jorku, Moskwie jak i na Tajwanie opisał świetnie tak jak i swoje perypetie z cenzurą na Mysiej i urzędnikami odpowiadajacymi za "kulturę" w PRL. Czytajac " Z głowy"  poznałam warsztat pisarski autora i okoliczności powstanie takich utworów jak "POLOWANIE NA MUCHY',  "KOPCIUCHA", czy "ANTYGONA W NOWYM JORKU" .Praca nad "REJSEM" z Piwowskim, Maklakiewiczem i Himilsbahem- to też bardzo ciekawa opowieść nie tylko o samym filmie, ale też trtrochę o prywatnym życiu głównych bohaterów.

Nie oburza mnie częste "świntuszenie" i trochę wulgaryzmów bo takie niestety jest życie , a do tego używanie ich nadaje specyficznego kolorytu książce, a wspominanie rodzinnego domu, ojca, matki, narzeczonej i córeczki Zuzi przybliżyły mi jego trochę kontrowersyjną osobowość.

Sięgam teraż po kolejną książkę P.Janusza i ciekawa jestem o czym nowym i nieznanym z jego doswiadczeń życiowych się dowiem.