Tak jak i w innej powieści Myśliwskiego jest wieś polska i przedmieście Sandomierza - Rybitwy - już nieistniejące, położone niziutko w dolinie, do której z centrum trzeba było zejść bardzo niewygodnymi i stromymi schodami.
Ten sam okres naszej historii (czyli od końca lat trzydziestych do nam współczesnych), tylko że widziany oczyma Piotrusia, później Piotra, a na koniec Pana Piotra.
We wsi rodzinnej matki Piotrusia, w której chronią się w czasie wojny rodzice z kilkuletnim Piotrusiem, mieszkają dziadkowie i dwaj wujkowie z żonami. Front zmusza ich do kolejnych ewakuacji i opuszczania chałupy, ale zawsze wracają i zaczynają od nowa gospodarzyć na swoim, a Piotruś z rodzicami przenosi się na Rybitwy.
Życie dziadków, rodziców, sąsiadów i ich relacje z żołnierzami rosyjskimi, którzy długo przebywali na sandomierskiej ziemi zanim ruszył front na zachód - to wspomnienia Piotrusia.
No i są panny Ponckie - sąsiadki (a przy tym panny lekkiego prowadzenia) i ich cudowne tanga - co nie przeszkadzało ani rodzicom, ani rozpieszczanemu przez nie Piotrusiowi.
Ile postaci - tyle przeróżnych charakterów, wiele istnień ludzkich, które przewinęły się przez życie Piotra i wiele historii niedopowiedzianych i niewyjaśnionych do końca przez autora.
Zmęczyła mnie ta specyficzna książka i jej 596 stron i niejednego czytelnika mogą zanudzić tasiemcowe monologi matki na temat zgubionego przez Piotrusia buta, niekończące się opowieści ojca - byłego oficera - o bitwach, wojnach, i to tych najdawniejszych, i bardziej współczesnych, czy też "wściekłe" bezsensowne próby dochodzenia do PRAWDY - wujka Władka.
A historia samego Piotrusia, później zakochanego w Annie, Piotra - jego spoglądanie na widnokrąg z rynku sandomierskiego, czy też Pana Piotra z kilkuletnim synkiem Pawłem spoglądającego na widnokrąg, gdzie morze spotyka się z niebem - to wspomnienia trochę melancholijne, trochę dziwne i oczywiście, jak to u tego autora, niewyjaśnione do końca.
Trudno jest polecać i recenzować książkę, która, pomimo wielu walorów, nie jest łatwa w czytaniu i w odbiorze, bo to po prostu " człowiecze życie"- i nawet nie wiem czy spełnione?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz