sobota, 6 stycznia 2018

Maria Rodziewiczówna. LATO LEŚNYCH LUDZI.

Po poważnych (i niepoważnych) autobiografiach, kryminałach, reportażach itp. lekturach, wpadła mi w ręce niepozorna, od lat nieczytana skromna opowieść sprzed 100 lat o trzech "leśnych ludziach".
Czekają z utęsknieniem na wiosnę, żeby opuścić w miarę dostatnie życie i zakosztować wolności i swobody w leśnych ostępach.
Ta trójka przyjaciół rozpoczyna w prymitywnych warunkach piękne, samowystarczalne życie z "domowymi" - czyli z psem, koniem, krową, źrebakiem, oswojoną wiewiórką i jeżem. Dociera do nich jeszcze 'żółtodziób" szesnastolatek przezwany przez nich "COTO" za ciągłe pytania o wszystko.
Każdy z nich miał inne zadania, inne hobby, lecz doskonale się uzupełniali.
Penetrowali leśne ostępy, niebezpieczne grzęzawiska i topiele, łowili ryby, polowali, naprawiali zniszczone ogrodzenie, sadzili rośliny w ogródku, uzupełniali zielnik nowymi gatunkami, siali i zbierali plony, poznawali zwyczaje zwierząt i zajmowali się dzikim rojem pszczół.
Sporo jest w tej opowieści wątków patriotycznych - bo przecież akcja toczy się około 40 lat po powstaniu styczniowym jeszcze w Polsce pod zaborami.
Zabawne są przygody młodego COTO, który z czasem staje się "twardzielem" dorównując w umiejętnościach pozostałym.

Może ktoś z młodych czytelników sięgnie po tę zapomnianą już książkę, bo  recenzenci uważają ją za najlepszą pozycję tej autorki porównując ją do Kiplinga "Księgi dżungli" i "Przygód Robinsona Crusoe" Daniela Defoe.

Życzę przyjemnych i miłych  doznań przy tej ciekawej lekturze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz