Świetnie napisana i bardzo dobrze przetłumaczona dwutomowa powieść- saga o rodzinie Jerominów i ludziach zamieszkujących wieś pruską o nazwie starej, słowiańsko-polskiej,
SOWIRÓG lub SOWI ZAKĄTEK. To wieś biedna, wśród lasów i jezior, z domami drewnianymi krytymi trzciną, żurawiami przy studniach, byle jaką ziemią, ale z pracowitymi, cichymi, poczciwymi jej mieszkańcami. Są głęboko wierzący chociaż niezawsze postępujący zgodnie ze słowem bożym.
Imiona mieszkańców to też raz
niemieckie, raz polskie a nieraz holenderskie, takie, jakiej narodowości byli osiedlający się na tej ziemi przed wiekami ludzie. Wszyscy czują się przede wszystkim Mazurami i nawet ich gwara jest inna niezupełnie pruska ani czysta niemiecka.
Rodzina Jerominów to
wyjątkowi ludzie. Dziadek Michał, patriarcha rodu, wyrocznia dla wsi, czytający i żyjący zgodnie z Biblią; jego syn Łukasz - człowiek lasu, uczciwy, pracowity, pomagający wszystkim potrzebującym pomocy, dzień i noc pilnujący mielerza przy wypalaniu węgla drzewnego, Marta jego żona to Litwinka, surowa, oschła, pracowita i niedająca dla swoich siedmiorga dzieci matczynych uczuć - niepogodzona ze swoim niespełnionym życiem, bo innego oczekiwała.
Ciekawe i niezwykłe są te dzieci Jerominów - Gotthold to karierowicz, mający często poważne problemy z prawem; Michał to z zamiłowania typowy rolnik, mądry, spokojny, uczciwy; Fryderyk to urodzony marzyciel i muzyk; Christean to uzdolniony artysta, rzeźbiarz, kaleka; Jons - najmłodszy, wybitnie zdolny, mądry, pracowity, poszukujący od małego tzw. "sprawiedliwości na roli" i dziewczyny Gina - piękna, pracowita, oszczędna, dążąca do bogactwa i życia w mieście oraz Maria -miła, pogodna, kochająca i opiekuńcza.
Dzięki wyjątkowemu nauczycielowi Strillingowi, rokujący wielkie nadzieje dla rodziny Jons opuszcza wieś i pokonując wszystkie przeciwności pnie się po drabinie wiedzy, aż po dyplom doktora medycyny. Nie mogą go skusić perspektywy wspaniałego życia w mieście, dobre zarobki w nowoczesnych szpitalach -
wybiera swoją wieś i dla niej chce żyć i jej mieszkańców leczyć.
Akcja powieści rozgrywa się przed, w czasie i po I Wojnie Światowej. Jakże okrutna ta wojna, jak bezsensowna i straszna była w oczach Jonsa osiemnastoletniego, niemieckiego żołnierza.
Jest wiele postaci wartych charakterystyki np. hrabia Von Balk - ekscentryk, cynik, ale jakże wspaniale czuwał nad tą wsią i tymi ludźmi, jak im pomagał i wyciągał z opresji. No i oczywiście pastor Agricola ciągle wojujący z Bogiem, niemogący Mu wybaczyć chorób, śmierci dzieci i wojen.
Nadchodza lata trzydzieste i znowu
podnosi głowę pycha pokonanych. Płyną z głośników marsze, słychać odgłos maszerujących, a wieś, która już dała w poprzedniej wojnie daninę z życia jej wielu mieszkańców, robi swoje - orze, sieje, żniwuje.
Mądra to książka, jakże przypominająca naszych CHŁOPÓW, a także te znane potępiające bezsensowne wojny. A sugestywne opisy bzów pachnących wiosną i świergotu ptactwa w lesie i nad jeziorem, wiejskich opłotków i łąk -
urzekają swoją prostotą i pięknem.
Przeczytałam ją z wielką przyjemnością. Takie pozycje w literaturze na zawsze pozostają w pamięci.
Polecam wszystkim lubiącym książki przybliżające nam dzieje ludności zamieszkujących kiedyś tereny obecnie należące do Polski.
Sama wiele zrozumiałam i musiałam skorygować moje wiadomości te szkolne i te, z niektórych publikacji na temat Warmii. Chyba każdy czytelnik - a wierzę, że niektórzy zaczną szperać w bibliotekach poszukując tej pozycji, po przeczytaniu przyzna mi rację.
P.S. Nie zdziwił mnie przeprowadzony na tym terenie (już teraz historyczny) plebiscyt i jego wynik, bo przecież ONI zawsze oddawali co boskie - BOGU i co cesarskie - CESARZOWI. Innej władzy nie znali od kilku wieków. A sam autor to też mieszkaniec tych północno-wschodnich rubieży,
doskonale znający panujące tam, w latach dwudziestych i trzydziestych, stosunki społeczne i polityczne świetnie je opisał i dlatego jest tak bardzo
autentyczny.