poniedziałek, 28 listopada 2022

ALEXANDER L.KIELLAND ( 1849 - 1908 ) " KAPITAN WORSE "

 Znowu zupełnie przypadkiem szperając po półkach z książkami w sanatorium natknęłam się na norweskiego pisarza i  to uznanego za jednego z czterech najwybitniejszych pisarzy tego kraju. Jego twórzcość cechuje tzw. realizm krytyczny. Krytycyzm   ten dotyczy w tej ksiażce działalności sekty HAUGIAN, która rozpowszechniała w kraju ponad 150 lat temu przez swoich wędrujących kaznodziei wypaczone i defetystyczne " prawdy " zawarte w Piśmie Świętym. Wszystko co piękne, pełne uczucia np. zjawiska przyrody : wschody i zachody słońca i co tylko wzbudzało w człowieku zachwyt - było dziełem szatana. Głosili  pokorę, posłuszeństwo, pokutę, ubóstwo, chociaż starszyzna będąca w sekcie w miasteczku SANDAGARD żyła dostatnio i nie gardziła bogactwem ani dobrym jadłem. Pastorzy nawoływali ludzi do zaprzestania praktyk sekciarskich, ale byli też tacy co z nimi się zgadzali - tzw. czarny protestantyzm, ale było też wielu wrogów tej obłudnej i niebespiecznej dla ludzkich umysłów sekty. W takiej właśnie atmosferze panującej w miasteczku, przypływa z dalekiego RIO DE JANERIO oczekiwany od dluższego czasu kpt. WORSE na swoim statku NADZIEJA RODZINY. Jest wesoły, lubiany, bogaty i szczodry. Nawet poważny i ambitny konsul Morten Gorman skorzystał z jego oferty pomocy dla upadajacej firmy związanej z połowami. Ale " sekta "czuwa i to w postaci świętoszkowatej mamuśki dwóch córek, która często przewodzi spotkaniom sekty, a jej córka - piękna Sara czyta zebranym słowa z Pisma Świetego, strasząc szatanem i  ogniem wieczystym wszystkich niewiernych .Jej uroda i piękny głos zawrócił w głowie kapitanowi, a mamuśka  wyjątkowo despotyczna Pani Torvestad, oprowadziła do ich ślubu, wbrew radom przyjaciół kapitana.  Ogromna różnica wieku zrobiła swoje - ona tylko mu czytała o jego złym i grzesznym życiu, a on słuchał i zwolna zaczął wierzyć w swoję straszne przewinienia, zauroczony jej głosem. Nawet miłość do miłego kaznodziei, która owładneła Sarą została przez nią zdeptana jako grzeszna pokusa. Tragedią zakończyła się też miłość siostry i wymuszanie zareczyn z niekochanym chłopakiem - młoda Henrietta popełniła samobójstwo. A nasz kapitan zwolna odchodził z tego świata karmiony jedynie wizjami wiecznego potępienia. Już przestał istnieć wesoły kompan, serdecznego przyjaciela kapitana Randulfa - uśmiechniety towarzysz przy lampce wina - w łożu leżał wrak człowieka pozbawiony zdrowego rozsadku i własnej woli - umierał.

Tak to właśnie przedstawił autor, wróg i krytyk sekciarstwa. Są jeszcze wątki opowiadające o młodym kaznodziei i jego losach. A miasteczko SANDAGARD istnieje, jest wielką  atrakcją turystyczną, znane z muzeum przetwórstwa śledzi i konserw, pięknego położenia nad fiordem i zabytkowej architektury..Przewodniki turystyczne zachęcają do jego zwiedzania - bo WARTO tak jak i przeczytać WARTO  tę opowieść o ludziach w nim mieszkających  ponad stu lat  temu i ich lisach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz