środa, 11 września 2013

Sandor Marai. Żar.

Okres cesarstwa  Austro - Węgierskiego i klimat dawno minionych lat. W starym pałacu w samotności przez czterdzieści jeden lat stary Generał rozpamiętuje zdarzenia sprzed lat. Jedyną jego powiernicą jest wiekowa niania.
Był człowiekiem zawsze bogatym, oficerem, bez żadnych problemów osobistych, czerpiącym z życia tylko to, co sprawiało mu radość i przyjemność. Od wczesnego dzieciństwa miał oddanego przyjaciela Konrada - ale jakże innego niż on sam. Już sam status społeczny i finansowy różnił ich diametralnie, nie mówiąc o charakterze i upodobaniach przyjaciela. Konrad tak jak i matka Generała, a potem i piękna Krystyna,  żona  Generała kochał muzykę, ale nie marsze wojskowe, lecz  romantyczną muzykę Chopina.
Takich upodobań nie miał i ich absolutnie nie rozumiał Generał. I nagle cały świat Generała runął  bezpowrotnie. Bez słowa wyjaśnienia przyjaciel  opuszcza Wiedeń i  Austrię, rezygnując z kariery wojskowej  pozostawiając za sobą  zdumionego Generała. Domyśla się, co za tym się kryło, ale napawa się przez lata myślami o zemście na przyjacielu i całkowicie oddala  się od żony w sensie tak psychicznym, jak i fizycznym.  Nie chce wyjaśnień i czeka... aż po  41 latach zjawia się Konrad  i  przez całą długą noc, przy zastawionym jak przed lata stołem trwa monolog Generała, z dwoma zasadniczymi pytaniami do byłego przyjaciela w tle, ale czy je zada? A jeżeli tak, to czy otrzyma jasną odpowiedź?
Nasuwa się refleksja, czy mogą obok siebie istnieć przez lata tak różne dwie osobowości  i ile trzeba w sobie zadufania i próżności, żeby nie dostrzec jak trudno było Konradowi być przez lata lojalnym wobec przyjaciela. Książka na pewno zawiera w sobie sporo filozofii i materiału do przemyśleń dla tych czytelników, których fascynują ludzkie charaktery i zachowania,  jednak w moim odczuciu nie należy do lektur łatwych ani optymistycznych w odbiorze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz