środa, 8 lipca 2020

Henning Mankell. MORDERCA BEZ TWARZY.

Gdzieś na odludziu, w jakiejś niedużej wiosce "ktoś" czy też "jacyś" nieznani sprawcy w okrutny sposób najpierw torturują, ą następnie mordują starsze wiejskie małżeństwo.
Gdy z Ystad przyjeżdża policja kobieta jeszcze żyje, ale przed zgonem w szpitalu wypowiada jedno słowo "cudzoziemcy".
Od tego czasu czyli od lutego, aż do sierpnia Kurt Wallender ze swoim zespołem stara się rozwikłać zagadkę tej tajemniczej zbrodni.
Żadnych jak dotąd  śladów, żadnych poszlak, nikt nic nie widział ani nie słyszał, a zamordowani uchodzili w oczach rodziny i sąsiadów za bardzo oszczędnych i niebogatych spokojnych ludzi.
Jak jednak mogą wszyscy się mylić i jakie tajemnice ukrywał przed wszystkimi zamordowany emeryt, to dalszy ciąg tego kryminału.

Ale jak zwykle u tego autora są doskonałe opisy życia naszego Komisarza Kurta, jego relacje z córką i  byłą żoną, a przede wszystkim z ekscentryczym ojcem, który od wielu lat maluje i to zawsze prawie identyczne obrazy.

Jeszcze jest wątek ciekawy i dramatyczny,dotyczący nazistów pełnych nienawiści, którzy słowo "cudzoziemcy" wykorzystali do morderstwa niewinnego uchodżcy. Ten wątek to jak zwykle Mankell uwypukla i daje czytelnikowi do przemyślenia do czego może doprowadzić "ideologia" rasizmu.

 Każda z ksiązek tego autora  jest  jak zwykle ciekawa, akcja wartka, grupa dochodzeniowa najczęściej ta sama i czytelnik czuje się jakby ich wszystkich znał osobiście  życząc im powodzenia w kazdym kolejnym trudnym śledztwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz