wtorek, 26 stycznia 2016

Jan Jakub Kolski. Dwanaście słów.

Siostrzyczka z klasztoru pracująca w szpitalu, spełniając ostatnią wolę umierającej opuszcza klasztor i zmieniając swoją tożsamość wkracza na niebezpieczną drogę oszustwa i krętactwa.
Jest piękna, niezwykle pobożna ale jej miłość do Jezusa jest nie tylko miłością duchową ale i cielesną.
Zgodnie za scenariuszem, który drobiazgowo przygotowała trafia jako służąca do domu nauczyciela muzyki Fryderyka.
Ekscentryk,dziwak i samotnik po ciężkich przeżyciach i zawodzie miłosnym zezwala nowej służącej do wypowiedzenia w ciągu dnia jedynie dwunastu słów. Jest w stusunku do niej oschły i nieuprzejmy.
Uczy muzyki,pięknie gra na fortepianie,ale też odprawia erotyczne rytuały z miejscową pięknością - żoną dygnitarza z ambicjami.
Służąca Marianna podgląda i powodowana niezdrową zazdrością manipulując i profesorem i jego kochanką doprowadzając do tragedii.
Spełniając następnie ostatnią wolę umierającej kobiety sprowadza do domu profesora owoc jego dawnej miłości - nieletnią córeczkę i to w zasadzie wszystko.
Niezbyt ciekawa, wydumana i w sumie z wynaturzonymi sytuacjami nie przypadła mnie do gustu, ale to tylko moja subiektywna ocena.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz