wtorek, 26 stycznia 2016

Leonie Swann. Triumf owiec.

Sympatyczna,momentami wręcz komiczna opowieść o owcach, kozach i ludziach - i do tego opowieść widziana oczyma owiec i przez nie komentowana.
Pasterka owiec znajduje nowe pastwiska dla swoich podopiecznych we Francji do której przywiozła je po opuszczenie rodzimej Irlandii.
Wynajmuje pastwisko przy starym zamczysku i zamieszkuje w przyczepie z dziwaczną mamusią - kabalarką lubiącą mocniejsze trunki. Pastwisko otoczone jest lasem w którym grasuje tajemniczy Garou. Sam zamek też kryje tajemnice, bo był w nim poprzednio szpital psychiatryczny, w którym  odbywały sie jakieś eksperymenty.
Giną zwierzęta,giną ludzie, a śledztwem zajmują się owieczki i miejscowe kozy bo znają francuski.
Kozy są doskonałe w swoim szaleństwie, a owce w swoich filozoficznych przemyśleniach.
Imiona kóz,owieczek i baranów oddają doskonale ich charaktery, a to jak one postrzegają nas ludzi to może zaciekawić i skłonić do przemyśleń. Jak nas faktycznie odbierają zwierzęta? Czy kieruje nimi instynkt czy rozum?
A tak na marginesie pamietajmy, że taki np. Garou tajemniczy morderca nie lubi i może nawet boi się sreberka (wg.owiec)
Uznana powieść za thriller nie wzbudza dreszczyku grozy, ale raczej uśmiech.
Nie czytałam pierwszej części tej ksiazki  (uznanej i tłumaczonej na wiele języków) - "Sprawiedliwość owiec", a ciekawa jestem co stało się w Irlandii? Kto i dlaczego zamordował ojca pasterki?  czego domyślały się owce? i co widziały?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz