czwartek, 4 grudnia 2014

Sergiusz Piasecki. Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy.

Jako dziewczyna słyszałam od rodziców o Sergiuszu Piaseckim, jego losach i jego książce napisanej w więzieniu. Dlatego też, gdy przypadkowo zobaczyłam ją na półce u znajomego bibliofila poprosiłam o wypożyczenie.
Przed II Wojną Światową jej wydanie to sensacyjne wydarzenie w świecie literackim, a jej poczytność była wprost niewiarygodna ze względu na autobiograficzną opowieść przemytnika.
Lata dwudzieste i pogranicze polsko-białorusko-rosyjskie,  na którym aż roiło się od przemytników,
krążących z towarem od kupców do pośredników od melin do zaprzyjaźnionych Żydów, tam i z powrotem przez pilnie strzeżoną granicę - to jej treść. Trafiali do więzień sowieckich, ginęli, znosili niepogody, mrozy, śnieżyce, deszcze i upały, ale nie rezygnowali ze swojej pasji przemytniczej.
Zarabiali dolary i złote ruble, które też bez umiaru wydawali na hulanki, picie do upadłego i na dziewczyny. Tylko nieliczni umieli i chcieli zmienić swoje dalsze życie na stabilne i lepsze.
Tworzyli tzw."partie" czyli zgrane grupy z przewodnikiem, lojalni wobec siebie, chociaż nie zawsze wobec innych.
Słonina, czekolada i spirytus to najczęstsze specjały, podtrzymujące ich siły często w wielokilometrowych trasach.
Sam autor, jako młody i niezbyt doświadczony, został pouczony przez wieloletniego przemytnika,że kierując się prawą ręką zwróconą ku Wielkiej Niedźwiedzicy - zawsze dotrze do Polski i był zawsze wierny tej jasno świecącej jak najukochańszej dziewczynie.
Jest miłość i przyjaźń, uwięzienia i ucieczki, opisy chutorów i wiosek, lasów i bagien, wschodów i zachodów słońca i kolegów - braci przemytniczej.
Niejeden western może pozazdrościć ilości przygód z dreszczykiem, jakie przeżywa nasz bohater.
Taki świat już nie istnieje, nie ma już Rosji sowieckiej, ani band przemytniczych, dostarczających towar deficytowy, który schodził "od ręki" za wschodnią granicą, a także uciekinierów politycznych,
którzy też korzystali z ich usług, dlatego warto wziąć do ręki tę książkę i przenieść się w ten zapomniany już okres sprzed 100 prawie lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz